Recenzja filmu

Hiszpański cyrk (2010)
Álex de la Iglesia
Antonio de la Torre

Tarantino by się uśmiał

Klauni w historii kina wyrobili sobie gorszącą opinię już dawno, dawno temu. Ich zadaniem jest wyskakiwanie spod łóżek, z kanałów ściekowych i innych nieciekawych miejsc, aby dokonywać rzezi
Klauni w historii kina wyrobili sobie gorszącą opinię już dawno, dawno temu. Ich zadaniem jest wyskakiwanie spod łóżek, z kanałów ściekowych i innych nieciekawych miejsc, aby dokonywać rzezi niewiniątek pod nieobecność rodziców. Czasami porywają się na większe kawały mięsa, jak w filmie o wiele mówiącym tytule: "Mordercze klowny z kosmosu". Jednak wszystkie te naiwne historyjki wypadają grzecznie niczym festyn rodzinny w porównaniu z historią pary wymalowanych żartownisiów, którą możecie spotkać w "Hiszpańskim cyrku".

Pierwszą rzeczą, na jaką zwróciłem uwagę, oglądając film, były piękne zdjęcia. Wylewająca się z ekranu szarość potęgowała groteskowość początkowej sekwencji wojennej, w której na tle przytłaczająco smutnych, faszystowskich mundurów wyróżniał się... umalowany klaun z maczetą. Łatwość, z jaką Álex de la Iglesia przedstawia rzeź w obozie wroga, utwierdziła mnie w przekonaniu, iż z Quentinem Tarantino stanowią dwie, bratnie, szalone dusze. Ich umiłowanie do szybkich krwawych scen i dręczenia widza okrucieństwem nie oznacza jednak, że filmy obu panów są identyczne. Wręcz przeciwnie! 

W filmie Álexa de la Iglesii, walka dobra ze złem nie kojarzy się jednoznacznie z bronią palną. To człowiek jest swoim największym wrogiem, gdy nie potrafi poradzić sobie z ukrytą zwierzęcą naturą. W kinie tego interesującego Hiszpana znajdzie się miejsce zarówno na zabawę, jak i bezczelne wyśmiewanie człowieczeństwa. Film jest brawurową mieszanką baśniowej opowieści ze szczyptą czarnego jak smoła humoru, a reżyser nie uznaje żadnych ograniczeń. Znajdzie się więc miejsce na ordynarny seks, przemoc i latanie z gołymi genitaliami po lesie. Jak to zazwyczaj bywa, wszystko zaczyna się jednak bardzo, bardzo niewinnie. Obserwujemy, jak nieszczęśliwe dzieciństwo pozbawione rodzinnego ciepła odcisnęło piętno na cichym i nieśmiałym Javierze. Przeznaczenie skazało go na posadę "smutnego klauna", któremu co chwila coś ciężkiego zwala się na łeb. Jest jednak w jego życiu promyczek, osoba, na której widok serce chłopa zaczyna bić szybciej. Jej imię to Natalia, a pracuje w cyrku jako akrobatka. Życie bywa jednak okrutne. Dziewczyna owija sobie wokół palca Javiera, choć nocami woli uprawiać seks z okrutnym "wesołym klaunem"/dyrektorem cyrku. Miedzy dwoma artystami dojdzie do makabrycznej walki, podczas której oboje stracą rozumy.

"Hiszpański cyrk" jest dziełem mrocznym i wysmakowanym. Gdyby podzielić ten film na akty, do każdego z nich można by dopasować poszczególne wydarzenie z hiszpańskiej historii XX wieku. Zaczynamy na wojnie domowej 1936-1938, mkniemy przez dyktaturę Franco, aż do festiwalu wolności lat 70., kiedy będą działy się takie rzeczy, że słowa tego nie opiszą. Wymalowana rodzina cyrkowców i ich pozornie wesoły "dom" potęgują surrealistyczny posmak opowiastki. Należy jednak pamiętać, że w tej historii makijaż na twarzach bohaterów nie zawsze oznacza dzieło malowane farbami. To brudny, śmierdzący i pozbawiony jakiejkolwiek kontroli świat, a jego mieszkańcy wcale nie są lepsi. Och, przerażający malarz z tego Álexa de la Iglesii.

Najnowsze dzieło hiszpańskiego dewianta to w żadnym wypadku łatwe kino. Trudno od razu odpowiedzieć, czy więcej jest w tym filmie prawdy, czy też makabrycznych fantazji reżysera. Twórca tej, cokolwiek by mówić, sztuki załatwił mi wieczór pełen depresyjnych myśli i odrazy... Dzisiaj, ponad rok po obejrzeniu "Hiszpańskiego cyrku", szukam jakiejś okazji, by do tego filmu jeszcze raz powrócić. Carlos Areces, kreując swoją rolę "smutnego klauna" pod czujnym okiem reżysera, szczerze mi zaimponował. Jego postać to manifestacja, a raczej dwugodzinny festiwal autodestrukcji ubrany w piękne, cyrkowe ciuszki. Nie sposób zapomnieć, o czymś tak odważnym przez długi czas. Co jakiś czas, podczas przeglądania filmików w sieci zdarza mi się również nastawić utwór "Balada De La Trompeta" i nasłuchiwać tych przeszywających, genialnych dźwięków. A więc jeśli urządzacie maraton z najciekawszymi, hiszpańskimi filmami ostatnich lat - piszcie! Będę czekał.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Hiszpański cyrk" to film, który zgodnie przez wszystkich krytyków uznawany jest za najbardziej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones